Memphis,
czyli punkt docelowy naszej wycieczki. Kiedy z samego rana opuszczałyśmy
Nashville, podekscytowanie rosło wprost proporcjonalnie do przejechanych
kilometrów. Do celu dzieliły nas około 3
godziny drogi, które w większości upłynęły niespecjalnie przyjemnie, gdyż
jechałyśmy w jednej z większych ulew jakich było dane mi tutaj doświadczyć. Na
nasze szczęście im bliżej byłyśmy do Memphis, tym mniej chmur było na niebie, a
gdy zaparkowałyśmy w Gracelandnad nami świeciło piękne słońce.
Z
czym kojarzyło mi się Memphis? Oczywiście z królem rock’n’rolla Elvisem
oraz słynną piosenkąWalking
in Memphis. Zbliżając się do miasta z naszych głośników leciał właśnie ten
utwór na przemian z hitami Presley’a.
Po
zjechaniu z autostrady gps poprowadził nas w sąsiedztwo, które niczym
specjalnym się nie wyróżniało. Wyglądało jak tysiące innych w Stanach. Jedyną
różnicą było to, że w okolicy znajduje się Graceland – dom Elvisa Presley’a.
Jest to drugi najczęściej odwiedzany dom w całych Stanach, zaraz po Białym Domu w Waszyngtonie, który też
miałam okazję zobaczyć już nie raz.
Samo
Graceland
jest naprawdę dużą posiadłością, lecz dzisiaj cały kompleks jest
naprawdę ogromny ze względu na muzea i sklepy, które znajdują się w jej
pobliżu. Warto wspomnieć również o Heartbreak Hotel, którego wystrój
skupia się na Elvisie. Po kupieniu biletu i czekaniu na wywołanie numeru naszej grupy
ustawiłyśmy się w kolejce do autobusu, który przewiózł nas na drugą stronę
ulicy, przez słynną bramę z nutami. Zaparkowałyśmy przed samymi drzwiami wejściowymi.
Warto wspomnieć, że każda zwiedzająca osoba dostawała audio-przewodnik, dzięki
któremu mogliśmy usłyszeć historię domu oraz tego, jak wyglądało tam
życie Presleya. Wrażenia? Chyba ciężko to opisać. Nigdy nie interesowałam się
historią życia Elvisa, ale po powrocie do domu nadrobiłam zaległości.
Wszystko to zrobiło na mnie niesamowite wrażenie, nie mogę sobie wyobrazić jak
muszą to przeżywać jego najwięksi fani. Ostatnim punktem podczas zwiedzania
posiadłości było Meditation Garden – miejsce, w którym Elvis za życia lubił
przesiadywać, a dzisiaj jest tam jego grób, od którego stałam na wyciągnięcie
ręki.
Salon w domu Presleya.
Sypialnia, która została urządzona dla rodziców Elvisa.
Jeden z ulubionych pokojów w domu Elvisa, a zarazem chyba najsłynniejszy - Jungle Room. Na ścianie podświetlonej na czerwono znajduje się mały wodospad, skąd dochodzi przyjemny szum wody. Wszystkie meble i dodatki w tym pokoju naprawdę przywołują na myśl dźunglę.
Ten pokój, znajdujący się w piwnicy wykorzystywany był na imprezy. Znajduje się tam kilka telewizorów oraz bar. Na suficie oraz ścianach znajdują się lustra. Właściwie to cały sufit jest nimi pokryty.
Od tyłu dom wcale nie wygląda okazale, a z pewnością nie zdradza co kryje się w środku.
Buty króla.
Ślubne stroje Priscilli i Elvisa. Warto wspomnieć, że manekiny odzwierciedlają faktyczny wzrost - Priscilla jest mniej więcej mojego wzrostu ;)
Kolejny pokój, w którym znajduje się instrument. To właśnie tutaj, 15 sierpnia 1977 roku Elvis po raz ostatni grał na pianinie. Następnego dnia już nie żył...
Motyw orła pojawia się bardzo często na strojach Presleya. Na powyższym zdjęciu orzeł występuje w narodowych amerykańskich kolorach.
Pierwszy rzut oka na Meditation Gardens, gdzie oprócz Elvisa pochowany jest jego ojciec, matka i babcia. Znajduje się tam również płyta nagrobna brata bliźniaka Elvisa - Jessiego Garona, który zmarł przy porodzie.
I w końcu - grób króla rock'n'rolla - Elvisa Presleya. Dookoła grobu oprócz kwiatów i zniczy jego wierni fani wciąż zostawiają różnego rodzaju rzeczy na jego pamiątkę.
W tym roku wypadła 36 rocznica śmierci Presleya. Ja odwiedziłam Graceland zaledwie 2 tygodnie od tamtej daty.
Po
powrocie na drugą stronę ulicy zaczęłyśmy od zwiedzania muzeów, do których
wstęp obejmował nasz bilet wstępu. Najlepsze? Samochody króla! ;-) Elvis kochał
samochody i motory, większość z jego pojazdów została spersonalizowana zgodnie z jego życzeniami. Właściwie
to chyba każdy samochód miał w sobie coś specjalnego i drugiego takiego nie
znajdzie się na świecie. Inne wystawy dotyczyły między innymi kostiumów, w których
Presley występował, a także trasy koncertowej po Hawajach. Interesujące było
również zobaczenie (również w środku) dwóch samolotów – jeden z nich nazwany na
cześć córki – Lisa Marie. Teraz kolej
na kilka ciekawostek – sprzączki do pasów oraz umywalki w samolocie pokryte są
płatkami 24-karatowego złota (jak na króla przystało). Oprócz części
pasażerskiej w samolocie znajdowała się również mała sala konferencyjna oraz
sypialnia z pełnowymiarowym łóżkiem (tak na marginesie Presley był bardzo wysoki).
Gdy Elvis zorientował się, że jego córka nigdy w życiu nie widziała śniegu,
wsiadł w samolot i zabrał ją na wycieczkę do Colorado, by mała mogła pobawić się w śniegu.
Funkcją tego auta było poruszanie się po posiadłości.
Wspomniany wcześniej pozłacany zlew we wnętrzu samolotu.
Oglądając
cały ten zbytek w jego posiadłości oraz samochody ma się wrażenie, że młodemu i
skromnemu chłopakowi pochodzącemu z biednej rodziny totalnie uderzyła sodówka
do głowy. Może i tak po części było (nie ma co ukrywać, że pod koniec swojego życia
bardzo się stoczył), ale pewnie nie wszyscy wiedzą, że był on niesamowicie
hojny. Wspierał wiele różnych fundacji i otrzymał za to dużo wyróżnień.
W Graceland
zobaczyć można najlepsze lata króla rock’n’rolla, to za co kochali go ludzie (i
wciąż kochają) oraz to ile dobrego zrobił dla innych. Cieszę się, że pokazują
go tam tylko od tej strony, ciemne fakty jego żywota można znaleźć w aż zbyt
wielu miejscach w sieci, a mimo wszystko jego legenda jest ciągle żywa. Po raz
kolejny cieszę się, że miałam okazję zobaczyć to wszystko na własne oczy –
takich przeżyć nie zapewni czytanie najlepszego przewodnika, tam po prostu trzeba
być i chłonąć wszystko co się widzi jak gąbka. Słuchanie teraz jego muzyki dla
mnie jest inne niż przed wizytą w tym miejscu. Wracam teraz wspomnieniami do tego co było 1,5 miesiąca temu ale wciąż nie mogę uwierzyć, że naprawdę to wszystko widziałam.
Chociaż Presley większość życia spędził w Memphis to jednak stamtąd nie pochodził. Urodził się w Tupelo w stanie Mississippi.
WOW !!! Genialne miejsce :)) Mam nadzieje, ze niedługo sama je odwiedze :)
OdpowiedzUsuńPolecam to z całego serca, wiele osób skupia się wyłącznie na NYC, Florydzie, Kalifornii i kilku większych i znanych miastach, a to błąd! :)
Usuń