poniedziałek, 21 października 2013

Ateny Południa & Music City, czyli Viva NashVegas!

Z naszym road tripem wystartowałyśmy w piątkowy wieczór; sobotni poranek rozpoczęłyśmy od zwiedzenia Destylarni Jacka Danielsa w Lynchburgu, a następnie skierowałyśmy się do pierwszego miejsca, w którym miałyśmy spędzić więcej czasu. Znalazłyśmy się w Nashville! Stolicy stanu Tennessee, światowym centrum muzyki country oraz mieście, które czasami nazywane jest "Atenami Południa". Dlaczego? Odpowiedź w dalszej części.

Nie wiedziałam zbyt dużo o Tennessee, stan sam w sobie wydawał mi się nudny i monotonny - wiele się o nim tutaj nie nasłuchałam. Gdy zaczęłam jednak czytać przewodniki, dowiedziałam się, że jest to istna muzyczna mekka - wizyta w Nashville i Memphis to punkt obowiązkowy. Pamiętam swój szok, gdy dowiedziałam się, że Virginia należy już do Południa. Jednak dzisiejsza Virginia tak naprawdę nie ma aż tyle wspólnego z południowością, co stany, które faktycznie jak to Południe wyglądają. Takim stanem jest między innymi Tennessee, i jeśli nie charakterystyczne miasteczka to na pewno akcent mieszkańców da nam o tym znać.

Pierwszym przystankiem nie było nic innego jak łóżko - obowiązkowa dwugodzinna drzemka. Połowę trasy do destylarni spędziłam za kółkiem, później ciężko mi było usnąć więc prawdę mówiąc bez odpoczynku daleko bym w Nashville nie zaszła. Mój host z Toronto opowiedział mi o tym mieście, że muszę koniecznie zobaczyć tamtejsze imprezy. Nie do końca wiedziałam o co mu chodzi - przecież na imprezę można iść wszędzie. Później zrozumiałam o czym była mowa - imprezy w Nashville mają zupełnie inną definicję od tych, o których myślałam ja.

Po drzemce - wypoczęte i podekscytowane wyruszyłyśmy w kierunku Grand Ole Ophry - czegoś, co można nazwać świątynią dla miłośników country. Jest to absolutne must see, dla każdego fana. Kogo można zobaczyć dookoła? Kowbojów! Najprawdziwszych w świecie kowbojów. I oczywiście kowbojki - w zwiewnych letnich sukienkach, z charakterystycznymi butami na nogach, nierzadko z kowbojskim kapeluszem na głowie. Takie coś trzeba po prostu zobaczyć i tego doświadczyć. Miałam wrażenie jakby czas w niektórych miejscach się całkowicie zatrzymał, a my wyglądałyśmy totalnie nie na miejscu - odstawałyśmy od reszty ubiorem i naprawdę rzucało się to w oczy.








Po tych doświadczeniach chciałyśmy zobaczyć centrum miasta. Gdy tam trafiłyśmy było tam strasznie pusto! Nie chciało mi się w to wierzyć, że  metropolia licząca prawie 600 tys. ludzi może wyglądać na opustoszałą. Tak jednak było. Nie można zapominać, że większość drapaczy chmur w centrach amerykańskich miast to dzielnice finansowe - żyją w tygodniu, w godzinach pracy. Gdy nastaje weekend, jest tam cicho i spokojnie. Po ulicach nie jeździło nawet wiele samochodów. To właśnie w downtown trafiłyśmy na pierwszy z trzech ślubów tego weekendu. Wynajęcie tego budynku musiało naprawdę sporo kosztować, a patrząc na gości można było odnieść wrażenie, że to nie są zwykli obywatele. Żeby zorganizować ślub taki jak tamten objętość porfela, a raczej ilość zer na rachunku bankowym musi być imponująca.




To właśnie tam odbywał się wspomniany wcześniej ślub




Po dłuższym wędrowaniu po mieście bez celu oraz zobaczeniu prześlicznego zachodu słońca stwierdziłyśmy, że warto byłoby spróbować słynnego południowego barbeque. Nic się nie działo, a my byłyśmy zmęczone. W drodze do hotelu trafiłyśmy do zupełnie innej dzielnicy - pełnej życia, kolorowej i głośnej! Gdy to zobaczyłam od razu wiedziałam o czym mówił mój host z Toronto! Na dobry wieczór dostałyśmy po puszcze Coca-Coli Light - trochę się zdziwiłam, gdy podszedł do mnie facet w momencie gdy stałyśmy na światłach. Chyba zobaczył moją minę i od razu wyjaśnił, że to akcja promocyjna ;) (w sumie nie powinno mnie to zdziwić po lodowej akcji promocyjnej z Bostonu).


Widok na okolice Nashville





Aż ciężko w to uwierzyć, ale ta okolica - samo centrum miasta - była niesamowicie cicha i spokojna
 

 


Na ulicach - jeszcze więcej kowbojów i kowbojek. Myślę, że 90% dziewczyn tak właśnie ubiera się na imprezy - lekka sukienka i wielkie kowbojskie buty. Od razu rzuca się w oczy, kto jest turystą. Przeszłyśmy się ulicą, bardzo głośną ulicą! Wszędzie zobaczyć można było neonowe lampy, rozweselonych ludzi oraz knajpy z barbeque, na które my też się skusiłyśmy.

Niestety jakość niezbyt dobra, ale wyobraźcie sobie, że właśnie tak wyglądała większość przechodniów :)
Sklep wypełniony kowbojskimi kozakami!

Pierwsze bbq w samym sercu Tennessee

Zmęczenie mimo wszystko brało górę, w Nashville miałyśmy ostatni obowiązkowy punkt do zobaczenia - coś dzięki czemu miasto zyskało przydomek Ateny Południa. O co chodzi? O najprawdziwszą, pełnowymiarową replikę Partenonu z Aten, wybudowaną w Nashville w 1897 roku. Plan był taki żeby zobaczyć jak wygląda po zmroku (wszystkie tego typu atrakcje w Stanach są odpowiednio oświetlone), a nazajutrz przyjechać dokładnie to obejrzeć. No i tutaj pojawił się problem w postaci wesela nr 2. Zasobność portfela młodych małżonków lub ich rodziców musiała być jeszcze większa - nie dość, że przyjęcie weselne z wielkimi namiotami odbywało się przed Partenonem, to z tego budynku zrobili... parkiet. Drzwi były zamknięte za 3 spusty, z opowieści tylko wiemy, że w środku znajduje się piękny pomnik Ateny. Prawdziwego Partenonu niestety jeszcze nie widziałam, ale ten amerykański różni się od greckiego tym, że oczywiście nie jest ruiną. Polecam zobaczyć wszystkim, którzy zabłądzą w te strony Południa.

Namiot zasłonił cały front budynku... Niestety następnego dnia, kiedy po całej imprezie zostało już posprzątane, nas nie było już w mieście...



Drzwi do wnętrza budynku, za którymi kryje się owiany tajemnicą posąg Ateny :)
 
 
Wrażenia po wizycie w Nashville? Miasto, którego nie można w żaden sposób pominąć podaczas podróży w tamte rejony USA. Wszystko to, czego mogłam tam doświadczyć było zupełnie dla mnie nowe. I totalnie inne od tego czego się spodziewałam! ;-)

2 komentarze:

  1. Ej, czyli to jednak nie tylko w filmach takie rzeczy...to się dzieje naprawdę :), niesamowite! -Dasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takich miejscach można się samemu poczuć jak w filmie, potwierdzam! ;-)

      Usuń