piątek, 1 listopada 2013

road trippin' - Maryland oraz koncertowe zakończenie wakacji



Olałam totalnie pisanie na bieżąco i strasznie dużo miejsc zebrało się do opisania. Dzisiaj zrobię mały mix z września i października – akcja głównie w Maryland ;-)

Baltimore, MD

W jeden z weekendów września w Baltimore odbywał się Polish Fall Festival. Początkowo strasznie chciałam iść, później zwątpiłam, gdy okazało się, że organizowany jest przez polską parafię. Już miałam w głowie obraz polskiego festynu przy kościele, ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Najśmieszniejsza rzecz? Stoisko z polskim piwem w samym centrum kościelnego dziedzińca.  A do tego mnóstwo pierogów, gołąbków, kiełbasy i pączków. Nic nie smakowało tak jak w kraju, ale mimo wszystko byłyśmy zadowolone, że możemy to zjeść! Rozmawiałam z wieloma ludźmi i okazało się, że wielu Amerykanów tam będących miało polskie korzenie, ich rodzice nie kultywowali tradycji ale oni chcą do tego powrócić.

Najdroższa butelka polskiego piwa w moim życiu - $5!!! A do tego prawie polski chleb i prawie polskie pierogi. Kiełbasa była najbliżej smakiem zbliżona do naszej ;-)


Po festiwalu z którego wyszłyśmy po kilku godzinach (zamiar był taki, żeby zjeść pierogi i iść na miasto) udałyśmy się do centrum Baltimore. Jest to największe miasto stanu Maryland i pochwalić się może jednym z najbezpieczniejszych portów w USA. Samo centrum jest naprawdę ładne i byłam zdziwiona, że wielu ludzi powiedziało mi wcześniej, że do Baltimore nie warto przyjeżdżać.

Moja amerykańska ksywka, która miała swój początek we Włoszech ;-)
 Marina
 




Szeregowce zbudowane zostały na wodzie! ;-)
 Inner Harbor


W tle zobaczyć można USS Constellation - ostatni zwodowany żaglowy okręt USA (w 1854 roku).
 





Irlandzka knajpa?!

W wakacje i weekendy w wielu turystycznych miejscach w Stanach spotkać można ulicznych magików. Ten jak widać stał na wieży zbudowanej m.in.  z dwóch deskorolek, a na sam koniec żonglował różnymi rzeczami, w tym płonącą pochodnią.

 Annapolis, MD

Na początku października z kolei udałyśmy się do stolicy stanu Maryland – Annapolis, które w okolicy jest znane przede wszystkim z tego, że mieści się tam US Naval Academy, czyli Akademia Marynarki Wojennej. 

Annapolis nie jest dużym miastem, mieszka tam jedynie ok. 40 tysięcy ludzi (dla porównania w Baltimore jest to ponad 600 tysięcy). W mieście zachowała się historyczna zabudowa, a ciekawostką jest to, że założono je w 1649 roku.



Jeden z budynków należących do Akademii Marynarki Wojennej. Warto wspomnieć, że cały kampus jest nie dość, że malowniczo położony nad zatoką, to ponadto wiele budynków ma piękny i historyczny wygląd.

W Annapolis znaleźć można wiele uroczych uliczek. Gdybym zobaczyła gdzieś zdjęcie tego miejsca prędzej stwierdziłabym, że znajduje się to gdzieś dalej na południe.
Historyczna część miasta, a w tle Maryland State House
 

Amerykański, otyły pies!



Samochód, który został własnoręcznie zrobiony przez swojego właściciela, nakładem co najmniej $50,000! Gdy spytałyśmy się czy możemy zrobić zdjęcie samochodu, właściciel-emeryt powiedział, że możemy nawet śmiało wskoczyć do środka ;-)
Jeden z budynków znajdujących się na kampusie US Naval Academy.
 
Sandy Point State Park z mostem grozy, po raz kolejny. Nie sądziłam, że jeszcze kiedyś tam przyjadę - kolejny dowód na to, że "nigdy nie mów nigdy"! Pogoda była piękna, tak właśnie przywitałyśmy październik.
 



Po przyjeździe z Kanady wyruszyłam do Tennessee. Jednak po powrocie czekały na mnie kolejne atrakcje, tym razem był to koncert Maroon 5!!! Jako support wystąpił zwycięzca amerykańskiego The Voice (nawet nie pamiętam jak się nazywał) oraz Kelly Clarkson, która okazała się bardzo sympatyczną osobą i utrzymywała świetny kontakt z publicznością.

Gdy na scenę wkroczył Adam Levine, piskom i krzykom nie było końca. Chłopaki nie zawiedli! Czuć było jednak, że uważają się za gwiazdy - nie podtrzymywali takiego kontaktu jaki wcześniej obserwowałam na koncercie OneRepublic, czy wcześniej wspomniana Kelly. Mimo wszystko emocje sięgnęły zenitu - nigdy w życiu bym nie pomyślała, że zobaczę ich na żywo! Gardło było zdarte, ale naprawdę było warto :-)






















1 komentarz:

  1. W tych szeregowcach na wodzie bałabym się chyba mieszkać :) Masakra jak dla mnie :D

    OdpowiedzUsuń