poniedziałek, 25 listopada 2013

Pierwsze amerykańskie SPA i miasteczko, gdzie zatrzymał się czas - West Virginia


Słoneczna październikowa pogoda sprzyjała, żeby wyjechać na kolejną wycieczkę. Tym razem destynacja znajdowała się w sąsiednim stanie, jakim jest Wirginia Zachodnia. Mało słyszy się o tym stanie i prawdę mówiąc nie odznacza się on żadną nadzwyczajną historią. Jest tam jednak parę perełek, które trafiły na moją listę miejsc, do których muszę pojechać.

Droga była bardzo malownicza - jechałyśmy w kierunku pasa Apallachów, który rozciąga się od Alabamy aż po Kanadę. Jesień zdawała się być idealnym momentem na taką wycieczkę - góry otoczone morzem kolorowych drzew wyglądają po prostu przepięknie.

Po przejechaniu ponad stu kilometrów znalazłyśmy się na miejscu. Naszym celem nr 1 było pierwsze SPA w Stanach Zjednoczonych, z którego korzystał sam George Washington. 

Witajcie w Berkeley Springs, WV!

 



W miasteczku dzisiaj toczy się senne życie, pełno tam małych sklepików z pamiątkami i kawiarni, w których oprócz turystów spotkać można kuracjuszy, którzy wciąż korzystają z tamtejszych leczniczych wód mineralnych.







Co ciekawe zobaczyć można tam też zamek - Berkeley Castle, którego niestety nie można zwiedzać, ponieważ jest to własność prywatna pewnego bogatego człowieka, który zapragnął żyć jak król.
Po krótkiej wizycie w miasteczku stwierdziłyśmy, że czas ruszyć dalej. Trochę jednak byłam rozczarowana, zapewne dlatego, że miałam duże oczekiwania co do tego miejsca.



Harpers Ferry, WV


Następnym przystankiem było Harpers Ferry – historyczne miasteczko położone w górach, u zbiegu dwóch rzek - Potomak i Shenandoah.









Gdy zbliżałyśmy się do naszej destynacji czułam rosnące podekscytowanie, bo wiedziałam, że to miejsce nie powinno mnie rozczarować. Co więcej – jak się później okazało bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło.

Droga, którą jechałyśmy była bardzo wąska i kręta, z jednej strony ograniczona ścianą skalną. Wciąż do mnie nie dociera jak blisko gór tutaj mieszkam. Gdy udało nam się już zaparkować samochód wyruszyłyśmy na spacer nad brzeg rzeki, która po prostu jest olbrzymia. Pogoda naprawdę nas rozpieściła – było dość chłodno lecz gdy świeciło słońce było na nim bardzo przyjemnie, aż ciężko było uwierzyć, że to październik.
Musiałyśmy dojść do miasteczka, które znajdowało się po drugiej stronie rzeki – jak się okazało nie tak daleko od miejsca, w którym się znajdowałyśmy



W Harpers Ferry spotkać można wielu turystów, którzy podążają tzw. The Appalachian Trail - szklakiem który wiedzie ze Springer Mountain w stanie Georgia aż do Mount Katahdin w stanie Maine. Cały szlak ma długość 2,186 mil (5,518 km). W Harpers Ferry znajdowało się wiele mostów nad rzeką Potomak ale przez wiele lat turyści musieli używać mostu przeznaczonego dla samochodów. Kładka dla pieszych została dobudowana w 1985 roku do mostu kolejowego pochodzącego z 1894 roku.


Most do historii narodu - w 1747 roku Robert Harper osiedlił się w tej okolicy by operować promem pomiędzy dwiema rzekami - Potomakiem i Shenandoah. Pierwszy most nad Potomakiem dla wagonów i pieszych został zbudowany w 1824 roku.
Gdy tylko przeszłyśmy przez malowniczy most prowadzący do Harpers Ferry zrozumiałam, że zatrzymał się tam czas. Wszystkie domy, sklepy i bary wyglądały jak żywcem wyjęte ze starych pocztówek. Żeby jeszcze bardziej uwiarygodnić wygląd miasteczka, na sklepowe wystawy składały się historyczne ubrania, buty, kapelusze – czułam się jakby przeniesiono mnie do przeszłości ;-)

Reklama namalowana na Maryland Heights w latach 1903-06. Napis brzmiał Mennen's Borated Talcum Toilet Powder.
 


John Blown's Fort - budynek zbudowany w 1848 roku jako strażnica i budynek w którym mieścił się wóz strażacki.
 





Samochód zupełnie nie pasuje do tego miejsca! ;-)
 


Spotkać można było osoby poubierane w charakterystyczne stroje z epoki, próbujące sprzedawać własnoręcznie przyrządzane potrawy i pamiątki.

Harpers Ferry wybudowane jest na skałach, więc niektóre domy zbudowane są nad przepaścią.
 


Katolicki kościół pw. św. Piotra był trzecim w Harpers Ferry oraz pierwszym zbudowanym na ziemi, która nie należała do rządu.
 


Góra po lewej stronie należy do stanu Maryland, wzniesienia w środku do Wirginii, a to co widać po prawej stronie do Wirginii Zachodniej.
Harpers Ferry nie zawiodło – nawet nie zdawałam sobie sprawy, że to właśnie tam stykają się 3 stany: Maryland, Virginia i West Virginia. Malownicze widoki i dobre towarzystwo to najlepsza recepta na słoneczny jesienny dzień!

środa, 13 listopada 2013

Halloween & Great Falls State Park

Halloween


Halloween to święto ukochane w Ameryce przede wszystkim przez dzieci, które niecierpliwie czekają, aż będą mogły poprzebierane biegać od domu do domu z pytaniem cukierek albo psikus? Wszystko wygląda dość radośnie – nie ma w tym nic strasznego, oprócz wystroju domów – wszędzie rozwieszonych pajęczych sieci i złowrogo uśmiechających się dyń. Niektóre podwórka zamieniają się w cmentarze, czasami gdzieniegdzie zobaczyć można kościotrupa. 
Pierwsze domy w moim sąsiedztwie przystrojone były nawet miesiąc przed Halloween!

Własny cmentarz przed drzwiami wejściowymi. Wraz z wystającymi z ziemi rękoma. Porozwieszane wszędzie pajęczyny to nieodłączny element halloweenowej dekoracji domu.
W tym specyficznym okresie to swojej listy atrakcji dopisać można odwiedzenie nawiedzonego domu lub lasu. Wszystkie parki rozrywki zamieniają się natomiast w parki grozy wraz z zapadnięciem zmroku.
Ja natomiast wybrałam się ze znajomymi na coś co nazywało się Fear in the Fields, czyli labitynr w polu kukurydzy, w których usilnie próbowano nas przestraszyć. Bez skutku ;-) Do tego zaliczyć można było przejażdżkę na wozie z sianem, który zawiózł nas do Zombie Zoo.

W samo Halloween oprócz tradycyjnego trick or treat pojechałam do Georgetown, w którym podobno spędzić można najlepsze Halloween w DC. Za dużo o Waszyngtonie jeszcze nie pisałam, więc wspomnę, że ta dzielnica znana jest przede wszystkim dzięki mającemu tam siedzibę Georgetown University. A co się tam działo? Ludzie generalnie chodzili bez celu wzdłuż głównej ulicy. Ci nieprzebrani stanowili wyjątki. Zazwyczaj w ręku trzymali aparat lub telefon i kręcili tą całą paradę odmieńców ;-)
Wszystko było zabezpieczone przez policję, w tym konną. Wielu ludzi wybierało się pewnie prosto na jedną z wielu halloweenowych imprez, a tego dnia każdy mógł być kim tylko chciał.

Nowoczesne pojazdy waszyngtońskiej policji
Dziewczyna wyglądała fenomenalnie - nie dało się przejść obok niej obojętnie ;-)
 


Halloweenowe stroje wcale nie muszą być straszne! Te dziewczyny cieszyły się dużą popularnością, co chwila proszone były o zdjęcie
 






Ta para moim zdaniem powinna wygrać w kategorii kreatywność. Ona - ogrodniczka, on roślina, którą ona podlewała. Nie trzeba wspominać, że dopóki krzaczek nie pokazał rąk i zaczął się ruszać wyglądał zupełnie normalnie. Reakcja wielu osób na ruszający się krzak? Krzyk przerażenia :)
Jeśli sądzicie, że wiecie jak wyglądają Meksykanie to jesteście... w błędzie! ;-)


Great Falls State Park, VA

Zrobiło się już całkiem jesiennie, więc nadarzyła się świetna okazja żeby odwiedzić pobliski Park Stanowy słynny dzięki świetnym trasom trekkingowym oraz wodospadom tam się znajdującym.
Byłam tam już w czerwcu, ale jesienią wszystko wyglądało totalnie inaczej.
Warto wspomnieć, że ten park jest parkiem wolnym od śmieci. Nie ma tam żadnych śmietników (z wyjątkiem tych w toaletach), więc wszystkie śmieci, które ze sobą przywozimy musimy zabrać ze sobą.
Kolejną ciekawą rzeczą są miejsca piknikowe - specjalnie zainstalowane grille pozwalają na stworzenie prawdziwej uczty, bez konieczności zaopatrywania się w przenośnego grilla.








Dla porównania jak park prezentował się latem: