Zostało mi jeszcze trochę zdjęć z Bostonu i przede wszystkim z Cambridge, gdzie mieści się jeden z najlepszych uniwersytetów świata - Harvard.
Dzisiaj skupię się głównie na zdjęciach, bo prawdę mówiąc nie mam zdania na temat Bostonu - jest tam ładnie, ale drugi raz bym na pewno nie chciała tam pojechać ;-)
Boston nocą
|
Dworzec autobusowy - oświetlony lampami w amerykańskich kolorach narodowych. |
|
Old State House (1713) - najstarszy zachowany budynek publiczny w Bostonie. |
Cambridge, MA
|
Memorial Hall |
|
Przewodnicy oprowadzający po Harvardzie przebrani byli w charakterystyczne stroje z dawnych lat. |
|
Widener Library - główny budynek systemu bibliotecznego Harvardu. |
|
Przyszli studenci? Na ten widok bliźniaków siedzących na schodach prowadzących do biblioteki aż trudno było się nie uśmiechnąć. Ich mała siostrzyczka nie wykazała aż tyle chęci do czytania ;-) |
|
John Harvard - founder - 1638. Inskrypcja pod statuą John'a Harvarda, która znana jest również jako Pomnik Trzech Kłamstw. Dlaczego? Posąg przedstawia XIX-wiecznego studenta Harvardu, John Harvard nie był założycielem uniwersytetu, który powstał w 1636 (a nie 1638) roku. Ciekawostką jest to, że turyści pocierają na szczęście jego buty (co zresztą wyraźnie można zauważyć na zdjęciu). ;-) |
|
|
|
Bramy prowadzące na Kampus. |
|
The Harvard Lampoon Building - znany ze względu na swój unikatowy kształt oraz jako siedziba czasopisma humorystycznego The Harvard Lampoon, które jednocześnie jest najdłużej stale wydawanym tego typu magazynem (pierwsza publikacja miała miejsce w 1876 roku). |
|
Weld Boat House |
|
Słynne przemówienie prezydenta Kennedy'iego. Amerykanie mają to do siebie, że tam gdzie się da, umieszczają cytaty znanych osób ;-) |
|
Z tym wiąże się zabawna historia - w pobliżu metra trwała akcja promocyjna lodów, które rozdawane były przechodniom całkowicie za darmo. Nie miałam wielkiej ochoty na lody, ale zdecydowałam się skorzystać. Nie mogłam wejść z lodem do metra więc musiałam poczekać i najpierw go zjeść. Siedziałam pogrążona w myślach aż do momentu kiedy wyrwał mnie z nich głos "hej, czy to naprawdę ty?!". Okazało się, że był to kolega mojego couchsurfingowego hosta z Montrealu. Wiedziałam, że też wybiera się do Bostonu jednak nie sądziłam, że spotkamy się tam całkiem przez przypadek. Świat naprawdę jest mały! ;-) |
Boston, MA
|
Trochę polskiej historii na amerykańskiej ziemi. |
|
Pomnik poświęcony holokaustowi w samym centrum Bostonu. Składał się z kilku oszklonych słupów, na których wygrawerowano numeru więźniów obozów koncentracyjnych. Przed każdym z nich na ziemi wymurowano tabliczkę z nazwą obozu. Znajodawały się tam również tablice ze wspomnieniami więźniów. |
Ostatni rzut oka na Boston i wsiadam do swojego autobusu do Waszyngtonu z przesiadką w Nowym Jorku, gdzie spotykam koleżankę z Niemiec oraz dwie Polki - jedną mieszkającą od kilku lat w Stanach oraz odwiedzającą ją nastoletnią siostrzenicę. Świat jest mały!!! ;-)
W ciągu 11 dni pokonałam ponad 3500 km różnymi środkami transportu, a tego ile przeszłam pieszo nie jestem w stanie policzyć. Nie mogę uwierzyć, że od tamtej wycieczki minęło już 1,5 miesiąca! Chyba wiecie, gdzie podobało mi się najbardziej. ;-) Kanada jest moim mistrzem! A po powrocie do domu, na zaledwie 4 dni wyruszyłam na południowy-zachód, ale o tym następnym razem... ;-)
Wow, genialne zdjecia :) Moje ulubione to z ta przewodniczka po Harvardzie. Czy Ty tez wybralas sie na taka wycieczke po kampusie?
OdpowiedzUsuńTaaak, swiat jest bardzo maly, a jest jeszcze mniejszy, gdy sie podrozuje - mam wrazenie, ze wtedy swiat nam niejako dopomaga i pozwala spotkac tych, ktorych normalnie nie mielibysmy szansy poznac w normalnych okolicznosciach :)
Ja po kampusie chodziłam na własną rękę - nie wiem jak wyglądają takie zorganizowane wycieczki, ale podejrzewam, że można znaleźć informację na ten temat online.
UsuńAle prawdą jest - im dalej i dłużej lecimy gdzieś samolotem tym bardziej wydaje nam się, że świat wcale nie jest taki duży. A jedną z najlepszych rzeczy w podróżach jest właśnie poznawanie ludzi :)
Cudowne zdjęcia, a im bardziej się naczytam tych blogów tym bardziej chce już tam być :) ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) a droga tutaj wcale nie jest taka trudna, jak niektórym może się wydawać ;)
UsuńTe elementy Polski bardzo mi się podobają - miło jest wiedzieć, że ktoś może o nas myśleć trochę lepiej niż jak o pijakach i złodziejach :) Przewodnicy po Harvardzie wyglądają super :) Zazdroszczę takiej przygody!
OdpowiedzUsuńSmutna prawda jest taka, że wielu Amerykanów uważa, że Polska leży na przykład w Rosji! Ale mimo wszystko miło spotkać tak daleko od domu coś, co odnosi się do polskiej historii. W Montrealu trafiłam na wielką polską flagę i tablicę informującą, że w budynku mieści się Związek Polskich Weteranów. Jesteśmy wszędzie! ;)
Usuń