czwartek, 29 maja 2014

Hawajskie Luau.


Po lewej Rabbit Island, po prawej Kaohikaipu Island, która stanowi Stanowe Sanktuarium Ptaków Morskich.
 Hawajska kultura jest tak samo piękna jak i same Hawaje. Polinezja to kraina szczęśliwości.

Przyszedł czas, żeby ją lepiej poznać z innej niż dotychczas strony. Jedną z rzeczy do zrobienia na mojej liście było luau.

Luau to hawajska uczta, lecz jedzenie wcale nie jest na niej najważniejsze. Nieodzownym punktem każdego luau jest bogaty program rozrywkowy. To, na które ja trafiłam jest ponoć najlepszym na wyspie (Chief's Luau). Prawdę mówiąc kilka osób związanych z tym luau, miałam już okazję poznać kilka miesięcy temu. Co prawda jedynie na ekranie telewizora - oglądając The Amazing Race podczas długich, zimowych wieczorów w Virginii, ale mimo wszystko kojarzyłam ich twarze.

Najważniejszym elementem jest rozrywka - przede wszystkim muzyka i taniec, dzięki którym można poznać polinezyjską kulturę.

Luau rozpoczęło się od plecenia wianków z liści palmowych, nauki hula oraz tatuaży z henny (tatuaże są ważną tradycją w Polinezji).



Po krótkim wstępie nastąpiła modlitwa w języku hawajskim oraz poświęcenie prosiaka w ogniu. Właśnie wtedy zaczęło się nasze prawdziwe luau.


Naszemu luau przewodniczył Chief, który znany jest również jako... The Coconut Man. Tak zabawnego i sympatycznego człowieka chyba jeszcze nie widziałam!

Luau okazało się być lekcją o polinezyjskich wyspach, podróżą z jednej na drugą dzięki tańcowi i muzyce.




Pewnie zauważyliście, że często na zdjęciach pojawia się ten charakterystyczny gest dłoni. Shaka lub hang loose wywodzi się z Hawajów, używają go tutaj absolutnie wszyscy. Jego znaczenie jest bardzo złożone, przede wszystkim używa się go by przekazać energię aloha. Może to być powitanie, podziękowanie, wyrażenie radości. Podczas ostatniego weekendu, który spędziłam na Maui, gdzie drogi nie są zatłoczone, a wręcz puste, niejednokrotnie kierowcy jadący z naprzeciwka wystawiali swoje dłonie ułożone w the shaka sign w geście powitania.

Tak jak pisałam wcześniej - luau to nie tylko jedzenie i rozrywka, to również lekcja. Nasz Chief wytłumaczył nam dokładnie co oznacza ALOHA, bo znaczenie tego słowa jest dość skomplikowane. Słowo alo oznacza tyle co obecność, zwrócenie się ku sobie, natomiast ha to tchnienie lub istota życia. Gdy wypowiadamy słowo aloha, dzielimy się naszą miłością i przyjaźnią, przekazujemy pokój. Jesteśmy przyjaciółmi, szanujemy się. Aloha może oznaczać miłość. Wypowiadane jest również w geście przywitania i pożegnania.

Na Hawajach ludzie starają się żyć zgodnie z ideą Aloha Spirit - życia wypełnionego miłością, przyjaźnią i szczęściem. Szerząc i dzieląc się z innymi naszym aloha dostosowujemy się Uniwersalnej Mocy, która w języku hawajskim nazywana jest mana. Stosowanie tej przepełnionej miłością mocy jest kluczem do osiągnięcia prawdziwego zdrowia, szczęścia, pomyślności i sukcesu. Życie zgodnie z Duchem Aloha to jedna z najpotężniejszych technik na świecie, ale mimo tego, że jest to niewiarygodnie łatwe, czasami może wydawać się trudne. Najważniejszą rzeczą o jakiej należy pamiętać jest to, że trzeba żyć aloha i trzeba robić to często. Ten sekret został przekazany ludzkości raz po raz, ale mimo to powraca on w kolejnej formie. Tym ważnym sekretem jest to, żeby błogosławić wszystkich i wszystko, co reprezentuje to co chcesz osiągnąć.

***

Widok na Koko Crater, czyli wzniesienie, które niegdyś było wulkanem.
Żeby dojść do miejsca, w którym odbywało się luau musieliśmy przejść przez Sea Life Park Hawaii. To właśnie tam widziałam rekina-młota pierwszy raz w moim życiu!

środa, 28 maja 2014

Life's a beach in Hawaii.

 
Spakowałam ręcznik, notatnik i wodę. Wzięłam rower i ruszyłam przed siebie. 10 minut później znalazłam się nad oceanem. Tak po prostu, żeby przypomnieć sobie, że jestem szczęściarą.

Bryza znad Pacyfiku wcale nie jest taka chłodna, a oprócz mnie jest tu tylko kilku wędkarzy, których zresztą nie mogę nawet dokładnie zobaczyć.

Muzyka w moich słuchawkach zagłuszana jest przez fale, słońce grzeje moją wciąż jasną skórę, a ja raz na jakiś czas rozglądam się dookoła, żeby zapamiętać to wszystko jak najlepiej.

Spoglądam przed siebie, na tę bezkresną, turkusową toń. Po mojej lewej widzę majaczące gdzieś w oddali wieżowce Honolulu. Wiem, że obok, przepełnione turystami Waikīkī, tętni życiem, a pewnie dziesiątki osób wspinają się teraz na szczyt Diamond Head, będący zwieńczeniem lądu, który jestem w stanie zobaczyć.

Widok na Honolulu, Waikīkī i Diamond Head.
'Ewa Beach Park.
A ja? Siedzę tutaj sama, wsłuchuję się w szum fal i piszę.

Oneula Beach Park.
Zamiast komputera mam papier, zamiast klawiatury długopis.

I wiesz co? Chciałabym pisać tak zawsze, bez pośpiechu i w spokoju. W miejscu, do którego pewnie nie trafisz, a które ja mogę Ci właśnie pokazać.


Z pewnością nie jest to najlepsza plaża Hawajów. Prawdę mówiąc - jest bardzo przeciętna. Ale czy to się tak naprawdę liczy? Jestem na drugim końcu świata, dostałam kredyt na spełnienie swoich marzeń, a każde miejsce do którego trafiam w mojej podróży przez życie jest wyjątkowe.


Moim postanowieniem jest codzienne robienie choć jednej rzeczy, która sprawia mi radość. Ty też spróbuj, a życie naprawdę stanie się lepsze! ;-)

piątek, 9 maja 2014

People, Pray 4 Sex (Beach)!

Nie wiem ile razy zabierałam się do pisania posta, ale jakoś brakuje mi chęci. Jeśli wszystko będzie dalej toczyć się w takim szybkim tempie, jedyna rzecz, która może uratować moje wspomnienia to systematyczność.

Chronologicznie opuszczam jeden weekend - Wielkanoc, którą spędziłam skacząc po wulkanach na wyspie Hawai'i. Mam tonę zdjęć, których nie miałam jeszcze okazji porządnie przejrzeć. Na pewno to zrobię, bo jest co opowiadać. A tymczasem pozostanę na O'ahu, które nie bez przyczyny nazywane jest The Gathering Place - Miejscem Spotkań.


***
A teraz zamknij oczy i wyobraź sobie raj. Miejsce, gdzie góry spotykają się z oceanem. Wszędzie dookoła dziewicza natura, palmy rosnące na plaży. Drobny biały piasek pod stopami, a nad głowami błękit nieba oraz gorące słońce. Szum fal, które agresywnie rozbijają się o skały. Przeszłość zostaje daleko w tyle, przyszłość wkrótce nadejdzie, lecz nie to jest teraz ważne. Ważne jest wszystko tu i teraz, bo jak można się zamartwiać będąc w tak pięknym miejscu jak to?

Ile razy zdarzyło się, że stoisz jak wryty, rozglądając się dookoła, a zdolność myślenia wyłącza się na chwilę? Jedyny głos jaki słyszysz w swojej głowie mówi, że to wszystko jest nierealne. Najbardziej magiczna pora dnia - tuż przed zachodem słońca.

Świat nie kręci się wokół nikogo, jednak tu i teraz, przez ułamek sekundy kręci się wokół mnie, żebym mogła zobaczyć ile piękna mnie otacza. Sposób, w jaki ostatnie promienie słońca padają na zbocza gór sprawiają, że wszystkie pocztówki oraz zdjęcia w podróżniczych magazynach, które widziałam do tej pory urzeczywistniają się. W takich miejscach jak to, dobry fotograf nie będzie potrzebował Photoshopa, by poprawić swoje zdjęcia. Przychodzi jednak do mnie rozczarowanie. Rozczarowanie faktem, że żadne zdjęcie, które zrobiłam, nie jest na tyle dobre, żeby oddać piękno tego miejsca. Żeby to zrozumieć, trzeba to zobaczyć na własne oczy. 



Magiczna pora staje się jeszcze bardziej magiczna, gdy słońce zatrzymuje się tuż na linią oceanu. W takim miejscu jak to, marzy się o tym by czas się naprawdę zatrzymał.

Ale to jeszcze nie koniec, to dopiero początek.






Kilkanaście minut po zachodzie słońca jest już ciemno. Za każdym razem fascynuje mnie fakt, że im dalej na południe, tym noc jest ciemniejsza.

Najbliższy stały ląd oddalony jest o ponad 4 tysiące kilometrów, jestem na środku Pacyfiku, ponoć nie ma na świecie drugiego miejsca, gdzie gwiazdy wyglądałaby piękniej niż tu.

A co dzieje się w nocy? Ognisko, taniec z ogniem, dużo śmiechu i towarzystwo ludzi, którzy trafili tu z różnych miejsc i z różnych powodów. Zdecydowaną większość z nas łączy jedno - Hawaje stały się dla nas domem.

***

Mākua Beach, położona na północno-zachodnim wybrzeżu O'ahu ma swoją historię. Początkowo nazywana Pray for Sets Beach, zmieniła tą potoczną nazwę na Pray 4 Sex Beach, gdy ktoś sprejem napisał to na skale, kilka dekad temu. Miejsce to znane było jako kolonia hipisów z końca lat 60. i początku lat 70. XX wieku.

Słyszałam, że jeszcze parę lat temu plaża nie należała do najczystszych, lecz na szczęście się to zmieniło. Prąd oraz fale są bardzo silne, stąd można tu spotkać surferów. Woda do najpłytszych nie należy. Można uprawiać tu snorkeling, jednak trzeba być naprawdę dobrym pływakiem. Rano zobaczyć można delfiny. 

W niedzielny poranek zauważyliśmy na plaży kilku "spearfishermenów". Spearfishing to forma wędkarstwa uprawiana od tysięcy lat. Jeden z "wędkarzy" złowił ośmiornicę oraz dwie ryby (były tak ładne, że aż żal byłoby je zjeść), prosto ze swojej deski surfingowej! Zważając na fakt, że nigdy nie widziałam ośmiornicy tak blisko, również ten dzień obfitował w nowe, niezapomniane doświadczenia.

***

Na zakończenie kilka zdjęć z innego zachodu słońca, w Ko Olina Lagoon.


 
Happy Aloha Friday.
xoxo

piątek, 2 maja 2014

Kamping - Kualoa Regional Park.

Tyle się mówi o hawajskim, wolno płynącym czasie, jednak z rzeczywistością nie ma on zbyt wiele wspólnego. Mam za sobą pierwsze pięć tygodni na wyspie. Czy mam już dosyć? Absolutnie nie. Mój apetyt na poznawanie Hawajów wzrasta wprost proporcjonalnie do spędzonego tutaj czasu.

Tym razem skupię się na foto relacji. Za weekendem, który Wam pokażę nie kryje się żadna nadzwyczajna historia. Ot, piękne widoki, relaks i tyle!

Kualoa Regional Park
Kahaluu, HI

Sobotni poranek przywitał nas pochmurnym niebem oraz deszczowymi chmurami zaplątanymi w szczyty gór po drugiej stronie zatoki.
Za tym potężnym i malowniczym masywem kryje się dolina, którą większość z Was mogła zobaczyć oglądając serial Zagubieni.

Poranny spacer po plaży. Warto dodać, że była ona totalnie pusta. Różni się to kompletnie od plaż w okolicach Honolulu, które są zdominowane przez turystów.
 

Plaże Hawajów są obfite w muszelki i koralowce, wyrzucane na brzeg przez ocean.






Zbuntowany aparat postanowił skleić dwa zdjęcia w jedno w dość niefortunny sposób. Tyle udało mi się uratować ;) Pływanie w canoe to niezła frajda, tym bardziej, gdy z łodzi można podziwiać koralowce na dnie oceanu.
Wyspa po lewej stronie nazywana jest Chinaman's Hat lub Mokoli'i. Można się tam dostać przy pomocy łodzi, kajaku, deski surfingowej lub... dojść tam na własnych nogach. Gdy poziom wody jest stosunkowo niski (zazwyczaj ma to miejsce rano), można udać się na "spacer" po rafie aż do Mokoli'i.