Spakowałam ręcznik, notatnik i wodę. Wzięłam rower i ruszyłam przed siebie. 10 minut później znalazłam się nad oceanem. Tak po prostu, żeby przypomnieć sobie, że jestem szczęściarą.
Bryza znad Pacyfiku wcale nie jest taka chłodna, a oprócz mnie jest tu tylko kilku wędkarzy, których zresztą nie mogę nawet dokładnie zobaczyć.
Muzyka w moich słuchawkach zagłuszana jest przez fale, słońce grzeje moją wciąż jasną skórę, a ja raz na jakiś czas rozglądam się dookoła, żeby zapamiętać to wszystko jak najlepiej.
Spoglądam przed siebie, na tę bezkresną, turkusową toń. Po mojej lewej widzę majaczące gdzieś w oddali wieżowce Honolulu. Wiem, że obok, przepełnione turystami Waikīkī, tętni życiem, a pewnie dziesiątki osób wspinają się teraz na szczyt Diamond Head, będący zwieńczeniem lądu, który jestem w stanie zobaczyć.
A ja? Siedzę tutaj sama, wsłuchuję się w szum fal i piszę.
Zamiast komputera mam papier, zamiast klawiatury długopis.
I wiesz co? Chciałabym pisać tak zawsze, bez pośpiechu i w spokoju. W miejscu, do którego pewnie nie trafisz, a które ja mogę Ci właśnie pokazać.
Z pewnością nie jest to najlepsza plaża Hawajów. Prawdę mówiąc - jest bardzo przeciętna. Ale czy to się tak naprawdę liczy? Jestem na drugim końcu świata, dostałam kredyt na spełnienie swoich marzeń, a każde miejsce do którego trafiam w mojej podróży przez życie jest wyjątkowe.
Moim postanowieniem jest codzienne robienie choć jednej rzeczy, która sprawia mi radość. Ty też spróbuj, a życie naprawdę stanie się lepsze! ;-)
Zazdroszczę! ;)
OdpowiedzUsuńTo wszystko wygląda jak raj ! Chciałabym tam kiedyś pojechać.
OdpowiedzUsuńhttp://aroundblondie.blogspot.com/
Przepiękne nastawienie do życia :)
OdpowiedzUsuń