Słoneczna październikowa pogoda sprzyjała, żeby wyjechać na kolejną
wycieczkę. Tym razem destynacja znajdowała się w sąsiednim stanie, jakim jest
Wirginia Zachodnia. Mało słyszy się o tym stanie i prawdę mówiąc nie odznacza
się on żadną nadzwyczajną historią. Jest tam jednak parę perełek, które trafiły
na moją listę miejsc, do których muszę pojechać.
Droga była bardzo malownicza - jechałyśmy w
kierunku pasa Apallachów, który rozciąga się od Alabamy aż po Kanadę. Jesień
zdawała się być idealnym momentem na taką wycieczkę - góry otoczone morzem
kolorowych drzew wyglądają po prostu przepięknie.
Po przejechaniu ponad stu kilometrów znalazłyśmy
się na miejscu. Naszym celem nr 1 było pierwsze SPA w Stanach Zjednoczonych, z
którego korzystał sam George Washington.
Witajcie w Berkeley Springs, WV!
W miasteczku dzisiaj toczy się senne życie, pełno
tam małych sklepików z pamiątkami i kawiarni, w których oprócz turystów spotkać
można kuracjuszy, którzy wciąż korzystają z tamtejszych leczniczych wód mineralnych.
Co ciekawe zobaczyć można tam też zamek - Berkeley
Castle, którego niestety nie można zwiedzać, ponieważ jest to własność
prywatna pewnego bogatego człowieka, który zapragnął żyć jak król.
Po krótkiej wizycie w miasteczku stwierdziłyśmy, że czas
ruszyć dalej. Trochę jednak byłam rozczarowana, zapewne dlatego, że miałam duże
oczekiwania co do tego miejsca.
Harpers Ferry, WV
Następnym przystankiem było Harpers Ferry –
historyczne miasteczko położone w górach, u zbiegu dwóch rzek - Potomak i Shenandoah.
Gdy zbliżałyśmy się do naszej destynacji czułam rosnące
podekscytowanie, bo wiedziałam, że to miejsce nie powinno mnie rozczarować. Co
więcej – jak się później okazało bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło.
Droga,
którą jechałyśmy była bardzo wąska i kręta, z jednej strony ograniczona ścianą
skalną. Wciąż do mnie nie dociera jak blisko gór tutaj mieszkam. Gdy udało nam się już zaparkować samochód wyruszyłyśmy na
spacer nad brzeg rzeki, która po prostu jest olbrzymia. Pogoda naprawdę nas
rozpieściła – było dość chłodno lecz gdy świeciło słońce było na nim bardzo
przyjemnie, aż ciężko było uwierzyć, że to październik.
Musiałyśmy dojść do miasteczka, które znajdowało się po
drugiej stronie rzeki – jak się okazało nie tak daleko od miejsca, w którym się
znajdowałyśmy
Gdy tylko przeszłyśmy przez malowniczy most prowadzący do
Harpers Ferry zrozumiałam, że zatrzymał się tam czas. Wszystkie domy, sklepy i
bary wyglądały jak żywcem wyjęte ze starych pocztówek. Żeby jeszcze bardziej
uwiarygodnić wygląd miasteczka, na sklepowe wystawy składały się historyczne
ubrania, buty, kapelusze – czułam się jakby przeniesiono mnie do przeszłości
;-)
Reklama namalowana na Maryland Heights w latach 1903-06. Napis brzmiał Mennen's Borated Talcum Toilet Powder. |
John Blown's Fort - budynek zbudowany w 1848 roku jako strażnica i budynek w którym mieścił się wóz strażacki. |
Samochód zupełnie nie pasuje do tego miejsca! ;-) |
Spotkać można było osoby poubierane w charakterystyczne
stroje z epoki, próbujące sprzedawać własnoręcznie przyrządzane potrawy i
pamiątki.
Harpers Ferry wybudowane jest na skałach, więc niektóre domy zbudowane są nad przepaścią. |
Katolicki kościół pw. św. Piotra był trzecim w Harpers Ferry oraz pierwszym zbudowanym na ziemi, która nie należała do rządu. |
Góra po lewej stronie należy do stanu Maryland, wzniesienia w środku do Wirginii, a to co widać po prawej stronie do Wirginii Zachodniej. |