Cześć i czołem! :-) Wiem, że dużo czasu nie pisałam nic, ale postanowiłam w końcu to naprawić.
Maj
był dość nudnym miesiącem, jakoś specjalnie dużo się nie działo aż do
przedostatniego weekendu. W poniedziałek, 27 maja, było święto narodowe -
Memorial Day i z takiej okazji miałam również wolne i czas żeby
pojechać do Nowego Jorku. Za pierwszym razem miasto w ogóle mnie nie
zachwyciło. Padał deszcz, było zimno, a do tego wszystkiego cała wizyta
trwała zaledwie kilka godzin. Tym razem było inaczej bo pojechałam sama
ze znajomymi i mogliśmy zobaczyć wszystko co chcieliśmy i we własnym
tempie.
Przyjechaliśmy w nocy z piątku na sobotę i szczęśliwie nie
musieliśmy długo szukać drogi do metra. Pojechaliśmy na Bronx, gdzie
spaliśmy. Następnego dnia pogoda nas nie rozspieściła - było zimno,
wietrznie i co chwila padał deszcz. Mimo wszystko spędziliśmy prawie
cały dzień chodząc i oglądając to, co zaplanowaliśmy. Zaczęliśmy od Time
Square, gdzie o każdej porze dnia i nocy, niezależnie od dnia tygodnia
ludzi jest po prostu mnóstwo. Obeszliśmy sporą część Manhattanu,
zobaczyliśmy Grand Central Station, a nawet spotkaliśmy
Michalczewskiego. Na Times Square jest jeden z największych sklepów
M&M's na świecie i strasznie mi się tam podobało. Więcej gadżetów
niż M&M'sów :-) Z kolei przy Rockefeller Center odwiedziliśmy sklep
LEGO. O wiele mniejszy od tego M&M'sowego ale też zrobił wrażenie,
przede wszystkim ze względu na olbrzymiego wiszącego pod sufitem smoka
zbudowanego oczywiście z klocków LEGO.
Kolejnego dnia pogoda była
już lepsza, nie do końca wyspani ale szczęśliwi, że jesteśmy tam gdzie
jesteśmy ruszyliśmy przez Wall Street w stronę promu na Staten Island.
Punkt pierwszy naszej wycieczki - Statua Wolności. Aktualnie nie można
wejść na szczyt Statui (wszystko przez huragan, który nawiedził Nowy
Jork pod koniec ubiegłego roku), prom na wyspę, na której położna jest
Statua jest strasznie drogi (i nawet nie można zejść na wyspę), więc my
skorzystaliśmy z darmowego promu na Staten Island, który przepływa
dosłownie obok niej. Funkcja promu to skomunikowanie ludzi mieszkających
na Staten Island, a pracujących na Manhattanie, ale 90% pasażerów to
turyści, którzy weszli na niego w tym samym celu co my! ;-)
Prosto
z promu poszliśmy do pobliskiego Battery Park, z którego roztacza się
widok na Dolny Manhattan i rzekę Hudson. Wszystko zaplanowaliśmy tak,
żeby rzeczy, które chcemy zobaczyć było położone stosunkowo blisko
siebie i tak, następnym i obowiązkowym punktem wizyty był Memorial 9/11,
potocznie zwany Ground Zero. Zrobiło to niesamowite wrażenie - na
miejscu dwóch bliźniaczych wież WTC aktualnie znajdują się dwa olbrzymie
baseny (powierzchnia odpowiada powierzchniom wież). W środku każdego
basenu znajduje się mniejszy kwadratowy otwór do którego spływa woda.
Jest strasznie głośno, szum wody jest porównywalny do hałasu niemałego
wodospadu. Na krawędziach obu sadzawek wypisane są nazwiska wszystkich
osób, które zginęły w WTC oraz pozostałych zamachach 11 września.
Dookoła jest spokojnie mimo, że Memorial jest w centrum miasta.
Interesujące jest to, że w parku pomiędzy sadzawkami jedno z drzew
nazywane Survivor Tree, które przetrwało zamachy praktycznie w
nienaruszonym stanie. Miejsce naprawdę skłaniało do refleksji,
szczególnie gdy uświadomiłam sobie ile osób tam zginęło. Tym bardziej
ciężko było mi zrozumieć niektórych ludzi, którzy z uśmiechem na twarzy
pozowali do zdjęć.
Kolejnym punktem naszej wycieczki był Brooklyn.
Most jest strasznie długi (ma prawie 2km długości), więc przejście go
zajęło nam niemało czasu. Po brooklyńskiej stronie mostu znajduje się
piękny park, z którego roztacza się niesamowity widok na Dolny
Manhattan. Po dłużej chwili odpoczynku ruszyliśmy dalej, czyli pod sam
Empire State Building! Byliśmy tam dzień wcześniej, ale nie weszliśmy na
górę. Tym razem zdecydowaliśmy się wydać $25 i staliśmy w kolejce... 2
godziny !!! tylko po to, żeby spędzić na górze jakieś 5 minut. W 100%
było warto. Widok był nieziemski, z każdej strony Nowy Jork prezentował
się inaczej. Ta atrakcja zrobiła na mnie największe wrażenie, mimo że
byłam zmęczona jak niewiadomo co, nóg praktycznie już nie czułam i
zrobiło się strasznie zimno. Na ostatnim piętrze było oczywiście o wiele
zimniej niż na dole, a do tego wiał dość silny wiatr. Następnego dnia
było święto państwowe (o czym pisałam już wcześniej), więc szczyt ESB
podświetlony był na amerykańskie narodowe kolory (jakże mogłoby być
inaczej, każdy Amerykanin to chodząca afirmacja patriotyzmu). Dzień był
maksymalnie długi i męczący, więc jedyne o czym marzyliśmy to zaspokoić
coraz głośniejszy głód w naszych żołądkach i udać się prosto do łóżka.
;-) Wyruszyliśmy na poszukiwania słynnej nowojorskiej pizzy i... udało
się! Przeszliśmy przez Times Square, była już prawie północ a ludzi
chyba jeszcze więcej niż za dnia. To miasto naprawdę nie śpi! Z pełnymi
brzuchami wróciliśmy na Bronx.
Ostatniego dnia naszym głównym
celem był Central Park. Po drodze wstąpiliśmy na Times Square raz
jeszcze, żeby zrobić jakieś zdjęcia. Pierwszego dnia nie bardzo nam się
chciało, a poza tym pogoda nie była dobra. Co do Central Parku - jest
naprawdę olbrzymi. Wierzyć mi się nie chciało, że w środku takiej
wielkiej betonowej dżungli istnieje coś tak spokojnego i zielonego jak
ten Park. Wszystko to utrzymane w idealnym stanie, trawa soczyście
zielona i równo przystrzyżona. A do tego mnóstwo atrakcji. Niestety nie
mieliśmy czasu, żeby obejść cały park (byliśmy tam około 2h i ciągle
chodząc zobaczyliśmy może jakieś 35%). Central Park był ostatnim "dużym"
punktem naszej podóży i mogliśmy wrócić do domu.
Naprawdę żal
było stamtąd wyjeżdżać. Tym razem mogę powiedzieć, że Nowy Jork wywarł
na mnie niesamowite wrażenie i z całą pewnością wrócę tam co najmniej
raz.
From New York with love,
xoxo
|
Widok z promu na Dolny Manhattan |
|
Najwyższy budynek Nowego Jorku - ciągle w budowie! |
|
Brooklyn Bridge |
|
Przyszłość amerykańskiej armii? :) |
|
Times Square |
|
LEGO Store |
|
Grand Central Station |
|
Memorial 9/11 |
|
Brooklyn Bridge |
|
Panorama Dolnego Manhattanu i Mostu Brooklyńskiego |
|
Widok z ESB |
|
Times Square |
jak nie za pierwszym, to za drugim razem dalas sie urzec :-)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam to miasto ♥ i zazdroszczę, że mogłaś tam być :D
OdpowiedzUsuń