poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Pocztówki z podróży - Kanada.

Słynny zegar parowy w Gastown.
Przemierzając kolejne ulice Kolumbii Brytyjskiej uśmiech nie schodzi z mojej twarzy. Strasznie mi się tu podoba. Czuję, że to Ameryka Północna, jednak widzę różnice między Kanadą a Stanami Zjednoczonymi. 

Widząc panoramę miasta oraz roztaczające się za nim góry, czuję, że to miejsce mogłoby być kiedyś moim domem. Ocean i góry, a do tego upalna lipcowa pogoda, dodające jeszcze więcej uroku temu miejscu.

Po wyczerpującej podróży oraz przygodzie z orkami (która wypompowała ze mnie resztki energii) z ulgą poszłam spać.

Wypoczęta i radosna budzę się w poniedziałkowy poranek. Czas na śniadanie! Trafiamy do naprawdę sympatycznej kawiarenki i wybieramy stolik. Wiele tam zdjęć i obrazów na ścianach. Moją uwagę przykuwa jednak zdjęcie wiszące bezpośrednio nad naszym stolikiem, a na fotografii nic innego, lecz Hawaje!

Z pełnymi brzuchami jedziemy zwiedzić okolicę i wybór pada na Stanley Park. Nie spodziewałam się, że spędzimy tam cały dzień! Z całą pewnością było warto.

Późnym popołudniem udajemy się do North Vancouver, gdzie zatrzymamy się na dwie noce. Miejsce jest naprawdę magiczne - nie dziwię się, że właściciele nazwali je Magic Cove

Widok może przywodzić na myśl jezioro, jednak jest to jedna z zatoczek Oceanu Spokojnego.
 



***

Tegoroczny wyjazd do Kanady znacznie się różnił od zeszłorocznego. Przede wszystkim spędziłam o wiele więcej czasu poza miastem, a w Kolumbii Brytyjskiej naprawdę jest co robić i co zobaczyć! Turyści odwiedzają te okolice okrągły rok - jest tu sporo miejsc do letniego wypoczynku, zimą zaś miejsce to zamienia się w mekkę sportów zimowych, z jednym z najsłynniejszych kurortów na świecie - Whistler.

Żałuję, że nie miałam okazji spenetrować centrum miasta, jednak kto wie, może jeszcze tam wrócę?

Atrakcją nr. 1 było bezsprzecznie Orca Watching Tour. Kolejne to Lynn Canyon Suspension Bridge oraz Grouse Mountain.

***
Lynn Canyon Park & Suspension Bridge

Początkowo chciałam się wybrać do Capilano Suspension Bridge. Park oferował wiele dodatkowych atrakcji, takich jak Cliffwalk oraz Tree Tops Adventure. Wstęp jest jednak płatny (prawie $40 + $5/parking), więc zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno warto. Orca Watching Tour nie należała do najtańszych, więc nie chciałam wydać masy pieniędzy w ciągu kilku pierwszych dni (miałam przed sobą jeszcze 13 dni w podróży). Szukałam informacji w internecie i okazało się, że niedaleko znajduje się inny suspension bridge. Co prawda zawieszony jest niżej i jest krótszy, ale wstęp do parku jest całkowicie darmowy. Chyba nie muszę tłumaczyć jaka była decyzja. 

Dodatkowo w momencie, gdy weszliśmy na most i odczekaliśmy, by wszyscy turyści z niego zeszli, byśmy mogli zrobić dobre zdjęcie bez tłumów za plecami, zostaliśmy z mostu praktycznie przegonieni! Dlaczego? Okazało się, że po drugiej stronie czekała ekipa filmowa, która kręciła tam film!

Nie pozostało nam nic innego jak powłóczyć się po lesie (w którym wyznaczonych było kilka szlaków).

W parku panowała cisza i spokój. Wybraliśmy jeden z najkrótszych szlaków wiodący wzdłuż rzeki do kolejnego mostu, z powrotem do słynnego suspension bridge. Drugi most był już wykonany z drewna, a pod nim naszym oczom ukazało się kilka małych wodospadów, które od razu na myśl przywiodły te z Hawajów.
Gdy wróciliśmy ze szlaku na moście nie było ani ekipy filmowej ani tuzinów turystów.
Żadne zdjęcie nie odda tego, jak to wyglądało w rzeczywistości. Musicie uwierzyć na słowo, że te drzewa były po prostu olbrzymie!
 ***

Grouse Mountain - the Peak of Vancouver

Grouse Mountain (1231 m n.p.m.) to jeden ze szczytów górujących nad Vancouver.
Zimą jest popularną destynacją dla narciarzy i snowboardzistów. Z racji, że był to nasz ostatni pełny dzień w Kanadzie chcieliśmy zrobić coś "ekstra". Moją uwagę przykuł Mountain Ziplining oraz możliwość zobaczenia niedźwiedzi grizzly w sanktuarium.

Okazało się, że Grouse Mountain ma do zaoferowania o wiele więcej - wybraliśmy pakiet, który zawierał przejazd gondolą na górę i z powrotem, wyciąg krzesełkowy na sam szczyt, wjazd na Eye of the Wind oraz oczywiście Mountain Ziplining. Dodatkowo na szczycie zobaczyć można było wspomniane wcześniej niedźwiedzie grizzly, prezentację dzikich ptaków oraz pokaz drwali (brzmi dziwnie ale było naprawdę śmiesznym i pozytywnym show).


Za dodatkową opłatą można było również wybrać się na wycieczkę helikopterem.

1 lipca obchodzone w Kanadzie jest święto narodowe - Dzień Kanady. Jakie było moje zdziwienie, gdy znajoma Kanadyjka spytała się mnie tego dnia rano czy może wpaść na chwilkę. Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam ją razem z dwójką jej synów - wszyscy troje w koszulkach z napisem Canada. Usłyszałam wtedy Happy Canada Day oraz dostałam pudełko babeczek przystrojonych kanadyjską flagą. Gdy powiedziałam, że za kilka dni będę w ich kraju, starszy z chłopców krzyknął, że muszę spróbować Beaver Tails. Jego mama powiedziała jednak, że nie wie czy sprzedają je na zachodzie Kanady. Okazało się, że na Zachodnim Wybrzeżu znajduje się jeden jedyny punkt sprzedaży  i to właśnie na szczycie Grouse Mountain. Nie mogłam nie spróbować tego słynnego we wschodniej Kanadzie ciastka. W smaku przypomina trochę pączka, sprzedawany jest na gorąco. My zdecydowaliśmy się na wariant z sernikiem i karmelem, jednak na szczęście podzieliśmy się nim na pół. Było przepyszne lecz również przesłodkie. Jeśli ktoś będzie natomiast odwiedzał kanadyjski East Coast to cukiernia Beaver Tails jest punktem obowiązkowym (żałuję, że nie wiedziałam o tym rok wcześniej;)!
Wydaje mi się, że nie chciałabym spotkać się z misiem oko w oko w lesie!

Proszę państwa, oto miś. A nawet dwa! Poznajcie dwa niedźwiadki, a właściwie niedźwiedzie. Ich imiona to Grider oraz Coola, które zostały przyjęte do stworzone na szczycie Grouse Mountain rezerwatu. Oba misie zostały osierocone.
Oto bielik amerykański (bald eagle), będący jednym z symboli Stanów Zjednoczonych. Powyższe zdjęcie przedstawia młodego osobnika. Gdy będzie on w pełni dorosły jego upierzenie całkowicie zmieni kolor.
 

Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się znaleźć czas żeby edytować filmiki z naszej Zipline Adventure, na którą składało się pięć zjazdów. Dwa ostatnie miały odpowiednio 400m i 450m. Ostatni przejazd miał chyba najbardziej malownicze widoki, natomiast lina zawieszona była ponad wierzchołkami najwyższych drzew!
 

Eye of the Wind to potężny wiatrak, stojący na szczycie Grouse Mountain. Jest to jedyna na świecie turbina wiatrowa, która posiada specjalnie stworzoną szklaną kabinę na szczycie wieży, z której roztacza się przepiękny widok na zatokę, Vancouver oraz góry. Kabina znajduje się jedynie 3 metry od potężnych ostrzy wiatraka.

Widok z wyciągu krzesełkowego. Półwysep po lewej stronie to Stanley Park.


3 komentarze:

  1. Nic tylko żyć i nie umierać.. :D Przepięknie, i wzbudza we mnie pozytywną zazdrość, wręcz motywującą :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi również bardzo Kanada się podoba i właśnie dlatego mam zamiar odwiedzić i eksplorować ten kraj. Fajnie, że jeśli chodzi o ubezpieczenia do Kanady https://kioskpolis.pl/ubezpieczenie-do-kanady/ to tą kwestię już poznałem. Teraz pozostaje mi tylko zorganizować sam wyjazd.

    OdpowiedzUsuń